piątek, 30 grudnia 2016

Przedstawienie czas zacząć!

Koniec roku już za pasem, a mnie wzięło na pisanie... I to na dodatek o jednej z moich największych życiowych traum, na jakie w ogóle się zgodziłam. Mało tego! Sama sobie tego życzyłam, sama miałam taki kaprys, nikt mnie nie zmuszał i w zasadzie wydawało mi się, że była to dojrzała, odpowiedzialna decyzja 28-latki...
Cóż - zestawienie kaprysu i odpowiedzialnej decyzji stwarza zaprzeczenie, bo jedno wyklucza drugie, ale do rzeczy...
Żeby nie było, że będzie tylko negatywnie, to muszę Wam powiedzieć, że to, o czym będę pisać, to również wielkie wyzwanie i świetna, choć trudna przygoda... Opowiem Wam wszystko po kolei.
Rok temu, w wieku 28 lat powzięłam decyzję o zrobieniu prawa jazdy. Można powiedzieć: nareszcie. Można zapytać: ale czemu tak późno? Można stwierdzić: Ty już naprawdę nie masz co robić, tylko prawa jazdy Ci się zachciało... Źle Ci było w autobusach?
No właśnie... Muszę powiedzieć, że cały ten szalony pomysł narodził się w chwili, kiedy było mi źle w autobusie. To był zimny, ponury i deszczowy dzień, zdaje się, że przemokły mi wtedy też buty... I wchodząc do zatłoczonego autobusu musiałam przeciskać się między zaspanymi nastolatkami, którzy nawet nie wpadli na to, by przesunąć się w głąb pojazdu. I w jakiejś szalonej pozie musiałam się powyginać, żeby mieć się czego uchwycić. I w tej rozpaczy stwierdziłam, że chyba wolałabym mieć swój samochód, by wygodnie i szybko docierać wszędzie tam, gdzie sobie tylko zamarzę...
I tak to się właśnie zaczęło...
Może - jeśli mi nie przejdzie - przedstawię Wam tą historię po kolei i do końca. Może wytrwam w pisaniu i może pisanie pomoże mi wytrwać w moim postanowieniu zrobienia tego prawa jazdy...

Nazwałam tego bloga "Dramat na drodze", bo tytuł wydawał mi się adekwatny do stanu, jaki najczęściej towarzyszy mi za kółkiem. Zresztą samo słowo "drama" z greki oznacza akcję, działanie - co też się w sumie zgadza, bo jazda to dla mnie nieustanna akcja.

I ten blog będzie o akcjach i reakcjach. So... Let's start the show!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz